Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wielkanoc. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wielkanoc. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 23 kwietnia 2015

Zielone serwetki mojej prywatnej nauczycielki :).

      Dawno już nic stworzonego przez mamę nie było, ale nie dlatego, że nic nie zrobiła, a przez siłę wyższą, która nie pozwoliła mi zrobić zdjęcia zielonego bieżnika. Szkoda mi bardzo, bo wyszedł ślicznie. Na szczęście do kompletu powstały serwetki w tym samym stylu, więc pokazuję je od razu, zanim znowu coś mi w tym przeszkodzi. Średnica każdej to około 25 cm. Na każdym zdjęciu odcień wydaje się trochę inny, ale co poradzić :P.        

szydelkowa serwetka

szydelkowa serweta



Tutaj cała dwunastka grzecznie sobie leży jak gąsienica :).

szydelkowe serwetki

szydelkowe serwety

      A teraz jeszcze krótki powrót do Wielkanocy, już na pewno ostatni :). Podczas świąt u babci, zauważyłam dwie rzeczy, które jeszcze w tamtym roku na Wielkanoc, zrobiła mama. Zdjęcia wyszły tak, że pozostaje tylko gorzko zapłakać, ale coś tam mniej więcej widać.
      Najpierw koszyczek. Jest malutki, wielkości dłoni bez palców :P. Wygodnie trzyma się w nim cukierki-pisanki.

szydelkowy koszyczek


szydelkowy koszyk

      A teraz kurka. Również jest niewielka. Wypełniana watą. Siedzi sobie dostojnie, z falbanką wokół tułowia i gdacze.

szydelkowa kurka

szydelkowa kura

sobota, 11 kwietnia 2015

Poświąteczne pisanki

      Już po świętach, a ja jak się uczepiłam wstawiania tych wielkanocnych ozdób, tak się odczepić nie mogę. To już prawie koniec, a pisanki już na pewno w tym roku ostatnie. Wstawiałam wcześniej pisanki w kurki i kogutki, a teraz pokażę jeszcze trzy. Tym razem w rolach głównych króliczki, motylki i kwiatki. Jakoś tak bardziej podobają mi się tamte, ale skoro już natrudziłam się przy tych, to niech będą i takie.
      Rzecz jasna zrobiłam je jeszcze przed świętami, ale nie zdążyłam wstawić (żeby nie było, że robię dosłownie poświąteczne pisanki :P).

pisanki decoupage

pisanka decoupage






czwartek, 26 marca 2015

Wielkanocny kurczaczek zwiedza świat.

      Pewien mały kurczaczek, który niedawno wykluł się z jajka marzył o tym żeby zobaczyć "świat". Wszystkie stworzenia żyjące na Biurku opowiadały mu, że świat jest ogromny i niewielu śmiałków decyduje się na pełną niebezpieczeństw wyprawę. Kurczaczek jednak nic sobie z tego nie robił i pewnego dnia, ku przerażeniu Kokoliny i Piptiliniusza, wyruszył przed siebie raźnym krokiem (na tyle, na ile pozwalały mu na to jego cienkie nóżki). W takt piptającej piosenki machał skrzydełkami. Czasem nawet podskakiwał.

szydelkowy kurczaczek

Mijał kwitnące wiosennie drzewa, ich piękny zapach roznosił się po całej okolicy. Kurczaczek nie mógł wyjść z podziwu, że coś takiego istnieje na świecie.

szydelkowy kurczak

W  pewnym momencie na głowie kurczaczka przysiadł wielki niebieski motyl. 
- Gdzie wędrujesz mały kurczaczku? - zapytał.
- Chcę zobaczyć świat. - odrzekł ten cienkim głosikiem.
Motyl zamyślił się na chwilę, a potem powiedział.
- Cały świat najlepiej zobaczysz z wysokiej góry, zwanej Fotelem. Wyprawa na nią jest jednak bardzo niebezpieczna. Takie małe kurczaczki jak Ty nie zapuszczają się w tamte strony.
Kurczaczek aż podskoczył na te słowa i klasnął w skrzydełka. 
- Ach jak cudownie! Dziękuję Ci motylku. Jestem dzielnym kurczaczkiem i nie straszne są mi niebezpieczeństwa. Pójdę na górę Fotel i zobaczę jak wygląda świat.
Motyl pokręcił głową z rezygnacją, ale w końcu odrzekł.
- Jeśli tak postanowiłeś, nie będę odwodził Cię od tego pomysłu. Chcę Cię jednak ostrzec. Fotela pilnuje wielki dwunożny potwór. Wystrzegaj się go. Mawiają, że pożera wszystkie stworzenia, które uda mu się złapać. Tak czy inaczej, powodzenia mały kurczaczku, wracaj do nas jak najszybciej cały i zdrów.
To mówiąc, motyl odfrunął. Kurczaczek nieco wystraszył się opowieści o dwunożnym potworze, ale nucąc kolejną piosenkę, szybko zapomniał o strachu.

wielkanocny kurczak

Kiedy tak wędrował napotkał piękną łąkę. Rosła na niej trawa białego koloru, a wszystkie kwiaty były ogromne i miały barwę niebieską. Kurczaczek z wrażenia aż przysiadł.
- Ach, jakże pięknie jest na świecie. - westchnął. -  Wszyscy boją się wyjść z Biurka i nawet nie wiedzą, co tracą. Znają świat tylko z opowieści i nie mają odwagi przekonać się sami, jak tu naprawdę jest.
Tak myślał sobie mały mądry kurczaczek. Nie odpoczywał jednak zbyt długo. Wiedział, że czeka go wyprawa na górę, która majaczyła w oddali.


Szedł i szedł przez wiele dni, aż w końcu stanął u podnóża góry. Przeraziło się pisklątko, bo i jak tu wejść na coś tak wielkiego i tak stromego.


Za każdym razem kiedy próbował wejść na górę, jego nóżki ślizgały się po skałach i musiał wracać na dół. Nie dawał jednak za wygraną i wciąż zaczynał mozolną wspinaczką od nowa.


Trwało to bardzo długo, aż w końcu zmęczony kurczaczek musiał usiąść i odpocząć. Gdy tak siedział, wydarzyło się coś zupełnie niespodziewanego. Z oddali zaczęła wyłaniać się sylwetka najprawdziwszego potwora! Powoli kroczył on w stronę kurczaczka.
- Och nie! - zapiptało maleństwo - Co teraz ze mną będzie. Motyl miał jednak rację, potwór naprawdę istnieje. 
Kurczaczek nie miał już jednak sił na to aby uciekać, ani nawet gdzieś się schować. Zresztą pośród fotelowych skał trudno było znaleźć dobrą kryjówkę. Z obawą w małym włóczkowym serduszku, czekał więc na to co się wydarzy. Potwór zaś powoli człapał w jego stronę.


Kiedy już doczłapał pochylił się nad kurczaczkiem i rzekł.
- Ach kurczaczku, co tu robisz?
Kurczaczek zdumiał się. - Z-znasz m-mnie potworze? - wyjąkał.
- Oczywiście, że Cię znam - powiedział wesoło potwór. - I wcale nie jestem żadnym potworem. Nazywam się Tysia i to ja pilnuję, żebyście mogli bezpiecznie żyć na Biurku.
- Naprawdę? - spytał niepewnie kurczaczek. - Ale przecież motyl opowiadał o Tobie straszne rzeczy.
- Naprawdę. Nie musisz się mnie bać. To co mówił motyl nie jest prawdą. Stworzenia na Biurku boją się tylko tego co nieznane. Wymyślają więc o mnie jakieś niestworzone historie, zamiast skonfrontować swój lęk. Nie raz chciałam się z nimi pobawić i porozmawiać, ale niestety gdy widziały mnie w oddali, zawsze uciekały.
Kurczaczka zasmuciły te słowa, bo potwór-Tysia wydała mu się całkiem miła.
- Może jak wrócę powiem wszystkim, że spotkałem się z Tobą i nie zjadłaś mnie i wtedy przestaną się Ciebie bać? - zaproponował.
- To byłoby wspaniale! - wykrzyknęła Tysia. - Czy jest coś co mogę za to dla Ciebie zrobić? - zapytała.
Kurczaczek zaszurał nóżką i ze spuszczonymi oczami rzekł.
- Bardzo chciałbym dostać się na górę Fotel, aby móc z jej szczytu zobaczyć świat.


Tysia tylko się uśmiechnęła i wyciągnęła otwartą dłoń w stronę kurczaczka. Mały trochę jeszcze się bał, ale wkroczył na tak przygotowany podest i ani się obejrzał, a ręka uniosła się do góry, a on ujrzał cały świat!


Tysia posadziła kurczaczka na szczycie góry i trochę się odsunęła. Jego oczom ukazał się niesamowity widok. Łąki dywanowe, jeziora podłogowe, góry meblowe, to wszystko roztaczało się przed nim. Chmury firanek płynęły leniwie po niebie. Kurczaczek zaś wszystko to obserwował z zapartym tchem.


Co było potem? Kurczaczek pogawędził jeszcze z Tysią, a potem zaprowadziła go z powrotem na Biurko. Tam z kolei opowiedział wszystkim o tym, że żaden potwór nie istnieje, a wszyscy bali się tylko swojego wyobrażenia o nim. Stworzenia odetchnęły z ulgą i od tej pory zaprzyjaźniły się z Tysią.

szydelkowe kurczaczki

Kurczaczek udowodnił, że dzięki determinacji można wiele zdziałać, a nasze lęki są często tylko w naszych głowach. Warto brać przykład z kurczaczka :).


 KONIEC

poniedziałek, 16 marca 2015

Palma wielkanocna

      Myślałam, że nie zdążę zrobić palmy wielkanocnej do niedzieli palmowej... a tymczasem powstała i to z niemałym jak na mnie wyprzedzeniem. Dzięki temu będę mogła zrobić nawet jeszcze jedną, juhu! Nie chciałam, żeby była cienka, z równo ułożonymi kwiatami. Chodziło mi o to, żeby wyszła luźniejsza, tak jak naturalnie rosną rośliny, powiedzmy trochę rustykalna (chociaż chyba w domyśle wszystkie palmy są rustykalne :)). Przez to kwiaty ułożone są asymetrycznie, a u góry dynda jej spory wiecheć :P.
      Właściwie nie ma tutaj jakiegoś przodu, więc jako pierwsze ląduje jedno z kilku zdjęć całościowych.


Tutaj parę zbliżeń.




I znowu zdjęcia całej palmy z różnych stron.




       Gdyby były jakieś wątpliwości, te kwiaty to maki i chabry. Kwiaty co prawda letnie, ale nie widziałam żadnego przepisu według, którego nie powinno się ich umieszczać w palmach, więc są i o. Robienie ich zawdzięczam przypadkowemu natknięciu się kiedyś na stronę, gdzie dokładnie zostało wytłumaczone co i jak: tutaj i tutaj.
      Szczególne podziękowania składam paniom Wierzbom, które użyczyły mi swoich bazi, pani Łące, która pozwoliła mi zaopatrzyć się u siebie w trawy, oraz pewnemu dorodnemu panu Bukszpanowi.

czwartek, 12 marca 2015

Gdacząco-piejące pisanki.

      Dzisiaj jakoś chłodniej i pochmurno. Wiosenna pogoda chyba chwilowo wzięła urlop, dlatego na przekór temu wpis będzie kolorowy. 
      Jakoś nigdy nie robię pisanek na Wielkanoc. Właściwie nie wiem czemu. Postanowiłam więc spróbować jak mi to wyjdzie. Zdecydowałam się na decoupage, bo nigdy niczego nie robiłam w tej technice. Może nie jest to jakiś szczyt artyzmu, ale ja tam się z nich cieszę :).

pisanki decoupage

pisanka decoupage

      Właściwie miały mieć różne wzorki, ale rzecz jasna nie pomyślałam o tym, że na takich intensywnych kolorach, serwetki mogą przebijać :P. Na szczęście te kurki i koguciki, sprawdziły się dobrze. No nic, następnym razem trzeba będzie robić na jaśniejszych. Chociaż trochę szkoda, bo lubię takie żywe kolory.


Kurki jakoś tak przypominają mi pawie :D.




środa, 25 lutego 2015

Szydełkowa kura kokoko...

      Kurczaczek Piptiliniusz nie mógł długo być samotny, więc do towarzystwa dostał panią kurę Kokolinę. Trochę mocno ma "pomalowane" rzęsy, ale tak to już jest w dzisiejszych czasach w kurnikach. Wstążeczka różowa, jak przystało na osobniczkę płci żeńskiej. Do tego dwa czerwone kwiatki dla ozdoby. Kokolina nóżki ma niewidoczne, bo ćwiczy wysiadywanie jajek.

szydełkowa kura

szydełkowa kurka




czwartek, 19 lutego 2015

Szydełkowy kurczaczek pipipipi...

      Do Wielkanocy jeszcze co prawda trochę czasu, ale kto zabroni zrobić już kurczaczka? Powstał więc i pipita na moim biurku. Poza tym jest bardzo grzeczny. Ma na imię Piptiliniusz. Trochę wystraszony, bo w końcu nie tak dawno wykluł się z włóczki... to znaczy z jajka.
        Dla ozdoby ma na sobie wiosenne kwiatuszki i kokardkę w równie wiosennym kolorze :).

kurczaczek na szydełku



      Piptiliniusz sprawdza jak zjeżdża się z fotela.

kurczak na szydełku

      Spotkanie pierwszego stopnia, czyli Filusia sprawdza cóż to jest.


      Tutaj jeszcze spojrzenie na jego kuperek.