sobota, 9 stycznia 2016

Czapka z kwiatkiem

      Jeszcze w grudniu zrobiłam kolejną czapkę. To moja trzecia szydełkowa, po pierwszej tej  i drugiej uszatej. Ta jest dla mamy, taki jak chciała wzór i kwiatek z boku. Na jej głowie wygląda lepiej, na mnie jest trochę za duża. W trakcie tworzenia jest też szalik z takiej samej włóczki.
     Stwierdzam, że znacznie przyjemniej szydełkuje mi się coś dla kogoś. Dla samej siebie nie mam aż takiej przyjemności chyba, że to właśnie czapka lub coś innego, co jest mi przydatne. Dla innych ludzików mam z tego większą radochę i bardziej mi się chce. A nawet kiedy mi się nie chce, to przypomina mi się, że przecież obiecałam, więc znowu mi się chce :). Też tak macie, czy to tylko moje wydziwy? :P



niedziela, 3 stycznia 2016

Bałwanek Ryszard w nowym domu :)

     Dzisiaj po raz pierwszy na blogu mam przyjemność pokazać dalsze życie szydełkowych cusiów, czyli co dzieje się z tymi, które opuszczają Szydełkową Planetę i idą do nowego domku :). To wszystko dzięki mojej koleżance ze studiów Grażynce, która zgodziła się na to, abym opublikowała jej zdjęcia i opowiadanie, które napisała o Bałwanku Ryszardzie (imię jest także jej dziełem :)). Dziękuję Ci jeszcze raz! :)
      Tutaj aniołek i gwiazdki zrobione przez mamę. Aniołki można było podziwiać w ostatnim poście, a gwiazdki w tamtym roku, bo w tym nie zdążyłam w domu, zrobić im zdjęć.




      Teraz rzecz najważniejsza, a mianowicie opowiadanie Grażynki. Mam nadzieję, że będzie Wam się je czytało tak miło, jak mi :).

                                          Bałwanek Ryszard- historia prawdziwa :)
Dawno, dawno temu na Szydełkowej Planecie śnieg był zjawiskiem bardzo zwyczajnym. Mijały pory roku, jesień zamieniała się w mroźną zimę i białe wełniane płatki obficie sypały się z nieba. Nikt specjalnie się temu nie dziwił, a mieszkańcy planety, szczególnie zaś ci najmłodsi, bardzo się z tego cieszyli. Wychodzili wówczas pojeździć na szydełkowych sankach lub śmigali na szydełkowych łyżwach. Lepili też bałwanki, które ubierali w szaliki i kapelusze.        
Pewnego roku, dzieci z Szydełkowej Planety podczas lepienia bałwanka bardzo się kłóciły. Sprzeczały się o wielkość kul, z których składał się bałwan, potem o to, czyj kapelusik ma nosić i jaki ma mieć nosek. Skutkiem tego powstał bałwanek Ryszard, zupełnie niepodobny do innych bałwanków. Bałwanki to istoty spokojne i nadzwyczaj cierpliwe, stworzone po to, by dawać innym chwilę szczęścia i radości. A Ryszard był najzwyczajniej w świecie złośliwy. Nigdy nie pozdrawiał nikogo charakterystycznym dla bałwanków uchyleniem kapelusza, zamiast dobrego słowa, zawsze sprawiał innym przykrość. Wszyscy się temu dziwili i próbowali go zmienić, ale Ryszard zdawał się być niereformowalny. Podstawiał nogi dzieciom jeżdżącym na łyżwach po ślizgawce, opodal której go ulepiły i głośno śmiał się z nieporadnie wstających po upadku maluchów.
Z nadejściem wiosny wszystkie bałwanki pakowały swe małe walizeczki i odjeżdżały szydełkowym pociągiem do Krainy Wiecznej Zimy, która znajdowała się na Biegunie Północnym, gdzie czekali na nie ich przyjaciele oraz święty Mikołaj i jego elfy. Ale Ryszard nie spakował się razem z innymi bałwankami, ba, nawet nie zjawił się na dworcu w dniu odjazdu pociągu. W swej złośliwości postanowił nigdzie nie odchodzić, zostać nieopodal jeziorka, które w zimie było ślizgawką  i dokuczać mieszkańcom. Początkowo wszyscy sądzili, że ciepłe promienie wiosennego słońca roztopią Ryszarda i  problem złośliwego bałwanka zniknie, ale Ryszard był odporny na ciepło. Ulepiony w złości, miał w sobie mnóstwo niedobrej energii. Potrafił wytworzyć wokół siebie zimną aurę i słońce nie mogło mu zaszkodzić. Dalej więc wyśmiewał się z dzieci, zamrażał im napoje, które niosły w swych plecaczkach do szkoły. Zdawało się, że nie ma sposobu, aby go zmienić.
Ale na Szydełkowej Planecie nie brakuje mądrych stworków. Na polanie pośrodku prastarego lasu rośnie stary dąb. Jest w nim wykuta dziupla, w której mieszka Pan Puchacz – najmądrzejsza sowa na całym świecie. Pewnego dnia mieszkańcy Szydełkowej Planety przyszli do niego po radę, co  należy zrobić, aby bałwanek Ryszard stał się dobry. Mądra sowa stwierdziła, że bałwanek dopóty będzie złośliwy, dopóki mieszkańcy Planety będą się na siebie złościć, denerwować i dokuczać sobie wzajemnie. To z ich złych emocji, Ryszard czerpie swoją złośliwość i dają mu one energię, aby wytwarzać zimną aurę, która nie pozwala rozpuścić go promieniom słońca.
Mieszkańcy Szydełkowej Planety posłuchali rady puchacza i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zakończyli wszelkie spory między sobą. Bałwanek Ryszard był zdziwiony, bo wokół niego zapanowała zgoda, dzieci bawiły się grzecznie i nie sprawiały problemów swoim rodzicom, sąsiedzi nie prowadzili sporów, nikt nie mówił brzydkich słów. Z dnia na dzień zła energia Ryszarda ulatniała się i wkrótce poczuł się odmieniony. Zamiast mówić złośliwe rzeczy, życzył wszystkim miłego dnia, pozdrawiał dzieci idące do szkoły. Wszyscy jednak, włącznie z Ryszardem, dziwili się, że mimo iż jest lato, słońce nie rozpuściło bałwanka. Szybko więc mieszkańcy uznali, że jest on wyjątkowy. Całoroczny bałwanek Ryszard stał się szybko atrakcją turystyczną Szydełkowego miasteczka, przyjeżdżali do niego naukowcy i zwykli ludzie z całej Planety, aby go podziwiać i zamienić z nim kilka uprzejmych słów.
Mijały lata, a bałwanek dzielnie trwał nieopodal jeziorka-ślizgawki. Lecz oto pogoda stawała się coraz bardziej kapryśna, lato trwało coraz dłużej, a zima bywała krótka i bezśnieżna. A jednego roku jakby zapomniała o Szydełkowej Planecie i nie przyszła wcale. Biedne dzieciaki, które chciały pojeździć na łyżwach czy sankach, musiały zadowolić się podróżami na rowerach i deskorolkach. Nie było mowy o lepieniu bałwanków, ani o przyjeździe bałwanków z Krainy Wiecznej Zimy. Jeden tylko Ryszard został w miasteczku i myślał, co zrobić, by choć na chwilę przywołać Panią Zimę. Myślał, myślał i wymyślił! Skupił się całym swym bałwankowym umysłem i dokładnie na Wigilię Świąt Bożego Narodzenia sprawił, że w Szydełkowym miasteczku spadły małe białe płatki. Wszystkim udzielił się nastrój świąt, a bałwanek Ryszard patrzył na to wszystko swymi węgielkowymi oczkami i uśmiechał się do siebie i do ludzi. :)

Tutaj zaś bałwanek Ryszard na zdjęciu. Jest spokrewniony z tymi tutaj: Piotrusiem i Grzesiem