Z modeliny fimo nie lepiłam nigdy. To tak w drodze usprawiedliwienia :P. Miałam tylko białą i nie wiedzieć czemu jakaś taka sucha była. W ramach ćwiczeń zrobiłam świecznik. Jednego bałwanka zrobiłam osobno, a dopiero potem przyszło mi do głowy go tam dodać, więc dokleiłam. Trzymać się trzyma. Wcześniej spadł na podłogę i się nie zbił, co mnie zaskoczyło, bo jakoś tak w zamęcie zapomniałam go ugotować ^^.
No a dzisiaj trochę go pomalowałam. Nie wiedziałam czy dawać to zdjęcie, bo wygląda na nim nieciekawie, zwłaszcza zielony kolor sprawia wrażenie popyciania byle jak, ale trudno tam. Na szczęście w rzeczywistości jest lepiej :D. Reszta malowana nie będzie, bo ma być biało. Przynajmniej na świeczniku, skoro za oknem śniegu nie widać.