wtorek, 21 lipca 2015

Kwitnący kosmita

      Z Tiliaxis na Ziemię przybył w odwiedziny mały kosmita. W celu przybliżenia informacji o nim, będę posiłkowała się bardzo znanym na tejże planecie dziełem pt. Wielka księga stworzeń tiliańskich, tom 4. Praca zborowa. Wybiorę tylko niektóre informacje, nie cytując dosłownie. Cechy charakterystyczne tego gatunku: posiada zakwitające na niebiesko czułki, wysokość około 8 cm bez czułek, z czułkami  ponad 11 cm, aparat gębowy ssący, mocno wyłupiaste oczy, niewielkie uszy osadzone po bokach głowy, brak odnóży, ogon długi, zwykle około 11 cm długości, trójdzielny na końcu. Ekstremofil, a konkretnie termofil, zamieszkuje gorące źródła. W fazie kwitnienia wystawia ponad powierzchnię wody jedynie czułki. Co ciekawe potomstwo takich kosmitów powstaje dzięki zapyleniu. Podczas wizyty na naszej planecie wdział na siebie szaliczek, więc miejmy nadzieję, że nie jest mu zbyt zimno
        Teraz czas na zdjęcia. Tutaj przechadza się wśród traw.

szydełkowy kosmita



Chwilę też po lesie.

szydelkowy kosmita

szydełkowy ufoludek

      Zawisł nawet na gałęzi. Kwitnący kosmici mają organ zwisający, trochę przypominający włosy. Służy im on rzecz jasna do zaczepiania się i zwisania, na przykład tak jak tutaj. Kiedy robiłam mu zdjęcia, wiał porywisty wiatr i kosmita dyndał wesoło. Miał prawdziwą huśtawkę, jupiii!


szydelkowy ufoludek

Jeszcze zdjęcia z obu profili i z tyłu, żeby można było obejrzeć przybysza z tak odległej planety w całości.




niedziela, 12 lipca 2015

Bransoletka z falbanką

      Dzisiaj będzie krótszy wpis. Możecie odetchnąć z ulgą, żadnych opowiadań :D. Już wcześniej miałam zamiar spróbować zrobić sobie bransoletkę na szydełku. Wcześniej nic takiego nie robiłam, więc chciałam, żeby było bardzo proste. Jakiś czas temu znalazłam ciekawy wzór i stwierdziłam, że na bransoletkę nadaje się nie najgorzej. Poza tym falbanki to coś co Tysie kochają! W trybie ekspresowym powstało więc takie niebieskie coś.

szydełkowa bransoletka

szydelkowa bransoletka

      Może i nie pasuje mi do ubrania, ale nie chce mi się specjalnie przebierać, a chcę pokazać jak to wygląda tak swobodnie sobie patrząc z boku, a nie z klapniętą ręką :P.

bransoletka z falbanka

 No i tutaj w formie rozpłąszczonej, taka dżdżowniczka :D.


I zwinięta dżdżowniczka.


      Nie wiem czy wygodnie będzie się w takiej chodziło. Wypróbuję i stwierdzę :). Jeśli pomyślnie przejdzie test, to myślę już nad innymi szydełkowymi bransoletkami.

niedziela, 5 lipca 2015

Szydełkowa nimfa wodna :)

      Była już nimfa leśna Olszynka, a teraz czas na jej koleżankę nimfę wodną. Może wydawać się trochę dziwne, że zdjęcia są robione w lesie, gdzie nie ma żadnego zbiornika wodnego, ale zaraz wyjaśnię dlaczego. Oto krótka historia nimfy wodnej Grzybieńki.
nimfa na szydełku

szydełkowa nimfa

      Dawno temu była sobie kropla wody, która spadła razem z innymi kroplami deszczu na ziemię. Od innych kropel różniło ją to, że spadła dokładnie na maleńkie niebieskie nasionko. Było to nasionko nimfy. Takie nasionka to rzadkość. Nikt nie wie skąd się biorą i w jaki sposób w środku znajduje się zarodek nimfiego dziecka. Kiedy do nasionka dostaje się woda zaczyna ono kiełkować, rosnąć, pojawia się niewielki niebieski pąk, po otwarciu, którego ze środka patrzy na świat dziwne stworzenie, niepodobne do innych. Tak właśnie wyglądały narodziny małej Grzybieńki. 
Swoje imię znała od początku, nie wiadomo właściwie skąd i dlaczego. Jej kwiat wyrósł nad panią Rzeką gdzie żadnych grzybieni nie ma, ale i tak wszyscy ją tak nazywali. Grzybieńka nie potrafiła powiedzieć czy Rzeka i wszystkie rośliny, ptaki ją lubią. Zawsze były zajęte sobą, neutralne. Wysłuchiwały tego co ma im do powiedzenia, ale zawsze miała wrażenie, że to rozmowa z samą sobą. To też jej pomagało, ale brakowało jej kogoś z kim mogłaby się pobawić. W końcu była jeszcze bardzo młodą nimfą, miała dopiero 100 lat. I to właśnie w swoje setne urodziny postanowiła podjąć ważną decyzję i wybrać się na wyprawę w poszukiwaniu kogoś podobnego do niej.
- Jak myślisz Rzeko - pytała - czy jest na świecie ktoś podobny do mnie? Czy jest szansa, że kogoś takiego spotkam?
Rzeka na to jedynie zaszumiała i płynęła dalej spokojnym nurtem. Grzybieńka westchnęła i poszła do Wierzby. Przytuliła się do niej i zapytała.
- Wierzbo, czy dobrze robię wyruszając na poszukiwania kogoś takiego jak ja?
Wierzba zatrzęsła listkami, a mała nimfa poczuła jak leniwie przesuwają się myśli drzewa.
- Nie dowiesz się, póki nie sprawdzisz - usłyszała wierzbowy szept.
Tak oto Grzybieńka podjęła decyzję.
- Niedługo wrócę - powiedziała smutno i wygięła buzię w podkówkę - Będę za wami tęskniła, ale muszę się przekonać czy istnieje ktoś taki jak ja - powiedziała do Rzeki, ryb i wszystkich roślin
Rośliny pokiwały gałązkami, ryby zatrzepotały płetwami, a Rzeka zaszumiała. Tak pożegnana nimfa wyruszyła przed siebie. Mimo, że bardzo pragnęła tej wyprawy, zrobiło jej się bardzo smutno i uroniła kilka dużych łez. Prędko jednak musiała wziąć się w garść, bo przeprawa przez łąkę z wysokimi trawami wcale nie była taka prosta. Przedzierała się jednak dzielnie wiedząc, że teraz nie ma już odwrotu.
- Kim jesteś? - usłyszała niespodziewany cienki głosik. Zamarła wpół kroku. Nikt nigdy nie pytał Grzybieńki kim jest. Wszyscy o to wiedzieli, więc w pierwszej chwili nie wiedziała co odpowiedzieć. 
- Jestem Grzybieńka, wodna nimfa. A Ty kim jesteś? - zapytała, starając się nadać głosowi odważny ton. - Pokaż się! - dodała zdecydowanie.
- A nie zrobisz mi krzywdy? - wydukał cieniutki głosik.
- Nie, ale lepiej wyjdź, bo dziwnie czuję się nie wiedząc z kim rozmawiam.
Z pomiędzy trawy wyłoniło się coś bardzo małego i ciemnego. Miało więcej nóżek niż Grzybieńka, ale kształt, który kojarzyła już wcześniej. To owad - pomyślała.
- Dzień dobry, nazywam się Pączuś i jestem kleszczem. Przepraszam, że tak się ukryłem, ale nie wiedziałem kim jesteś. Nigdy nie widziałem takiej dziwnej istoty jak Ty. Trochę się przestraszyłem.
- Nie masz powodu się mnie bać, nie robię nikomu krzywdy. Opiekuję się Rzeką... - zamyśliła się - a właściwie może to Rzeka opiekuje się mną.
- Słyszałem o Rzece - powiedział Pączuś. - Nie chodzę tam jednak, bo to dla mnie za daleko. Zresztą mam ważniejsze zajęcia - dodał dumnie.
- A jakie, jeśli można wiedzieć? - zainteresowała się mała nimfa.
Kleszcz jakby tylko czekał na to pytanie. Wypiął dumnie odwłok.
- Poluję na Nogę - rzekł!
- Ojej - oczy nimfy zrobiły się okrągłe ze zdumienia. - Czy to jest jakieś groźne zwierzę?
- Tak! To bardzo wysokie zwierzę. Kiedy je zauważę muszę na nie wskoczyć i uważać, żeby nie spać. Nogi poruszają się bardzo szybko. Uważaj więc kiedy chodzisz po łące, bo może Cię zmiażdżyć.
Grzybieńka bardzo się przestraszyła i obiecała ostrożność. Nimfa widziała czasem Wielkich, ale z daleka. Nie przypuszczałaby, że groźna noga o której opowiada kleszcz, nie jest żadnym stworzeniem, ale należy do tych dużych istot, które obserwowała. Czasami marzyła, żeby z którąś z nich porozmawiać, ale Rzeka powiedziała jej, że tak nie wolno. Kiedy Grzybieńka zapytała dlaczego usłyszała tylko pluskanie wody. Stosowała się jednak zawsze do tej zasady. Wiedziała, że Rzeka chociaż małomówna, jest bardzo mądra i na pewno ma rację.
- Więc mówisz, że nigdy nie widziałeś nikogo takiego jak ja? - podjęła temat nimfa. Kleszcz pokręcił odwłokiem, co pewnie u kleszczy oznaczało przeczenie. 
- A ja właśnie szukam innych nimf. Często czuję, że nikt mnie nie rozumie. Rośliny i zwierzęta żyją swoim życiem, a ja jestem samotna.
Dla Pączusia pojęcie samotności okazało się tak jak dla wszystkich nad panią Rzeką, nieco abstrakcyjne, ale starał się wykazać zrozumienie.
- Na łące nikogo takiego nie ma. Przynajmniej ja nigdy nie słyszałem, ale może udaj się do lasu. Słyszałem, że tam jest więcej różnych stworzeń.
Grzybieńka pokiwała główką i w jej wodnym serduszku pojawiła się nadzieja. Kleszczuś pokazał jej najkrótszą drogę do lasu, Grzybieńka podziękowała, ucałowała go serdecznie i poszła przed siebie. Najkrótsza droga, wcale nie była taka krótka. Nimfę zastała noc i musiała po raz pierwszy spać na ziemi przykryta liściem, zamiast w wodzie (Grzybieńka potrafiła oddychać również pod wodą).
Nad ranem straciła trochę orientację, ale pytała o drogę pszczół i dzięki temu zmierzała do celu. Po drodze spotkała ją krótka zniechęcająca rozmowa, po której, gdyby tylko miała bliżej do Rzeki, pewnie by zawróciła. Idąc pomiędzy trawami, natknęła się na sieć pajęczą. Spacerował po niej pan Pająk. Kiedy dowiedział się gdzie i po co Grzybieńka zmierza, wybuchnął śmiechem.
- Też coś! Szukać takich dziwolągów jak Ty? Haha! Na pewno nikogo takiego nie znajdziesz. Wszystkie szanujące się stworzenia mają trochę przyzwoitości, żeby nie wyglądać tak jak Wielcy - dodał trochę wzburzony - Powinnaś żyć jak inne stworzenia, a nie szukać jeszcze kogoś podobnego. Może jeszcze pójdziesz do Wielkich i z nimi się zaprzyjaźnisz? Haha!
Nimfę zmartwiły te słowa. Może rzeczywiście jestem bardziej podobna do Wielkich niż do wszystkich stworzeń? - myślała. Co w takim razie tu robię? Może naprawdę jestem jakimś dziwolągiem i tylko robię z siebie wariatkę, idąc tak daleko od mojej Rzeki.
Niestety nimfa nie miała już wyjścia, była bardzo blisko lasu, a bardzo daleko od pani Rzeki. Pożegnała się więc jak najszybciej z panem pająkiem i pobiegła przed siebie łykając łzy. Nawet się nie spostrzegła kiedy zewsząd otoczyły ją drzewa. Zdumiona uniosła głowę. Było tutaj naprawdę przyjemnie. Pachniało ładnie, a pod nogami miała miękki dywanik z igliwia.


Nimfa poczuła się w lesie bardzo dobrze, chociaż kiedy próbowała rozmawiać z drzewami, odpowiadały jej podobnie jak te rosnące nad Rzeką. Nie dowiedziała się więc zbyt dużo. Na szczęście udało jej się znaleźć niewielką pokrzywę. Rosła sobie grzecznie, wygrzewając parzące listki na słońcu.
- Dzień dobry Pokrzywo - zagadnęła uprzejmie Grzybieńka. - Nie wiesz może czy są tu jakieś stworzenia podobne do mnie?
Pokrzywa najpierw długo milczała. Nimfa już myślała, że nadal niczego się nie dowie, gdy wtem usłyszała spokojny głos wydobywający się z roślinki.
- Jest tutaj nimfa, podobna do Ciebie, ale ma zielone włosy. Często tu biega. Szukaj jej jeśli chcesz.
Pokrzywa zamilkła i nic więcej już nie powiedziała. Grzybieńka dygnęła uprzejmie i podziękowała.


- Co by tu zrobić? - mruknęła sama do siebie. Nie za bardzo wiedziała jak w takim dużym lesie, znaleźć kogoś tak malutkiego jak ona sama. W końcu wymyśliła, że spróbuje wdrapać się na drzewo. Nie była to prosta sztuka. Drzewa były wysokie, a ona maleńka. Na szczęście udało jej się tego dokonać i mogła rozejrzeć się po lesie. Początkowo niczego innego nie zauważyła. Tylko drzewa, inne rośliny, ptaki. Wtem jednak coś jaskrawozielonego mignęło między drzewami. Tak oto Grzybieńka po raz pierwszy zobaczyła inną nimfę. Była bardzo zwinna, skakała po drzewach jak wiewiórka. Była podobna do Grzybieńki, chociaż instynktownie wyczuwało się też jakąś różnicę. Tamta nimfa była zdecydowanie bardziej żywa, poruszała się niesamowicie szybko. Ubrana była w liście i korę, a do włosów przyczepione kwiaty.

nimfa wodna na szydełku

Grzybieńka zdecydowała się zejść z drzewa i zapoznać z tą energiczną nimfą. Miała nadzieję, że skoro są z tego samego gatunku, to tamta nic jej nie zrobi. Mimo wszystko i tak trochę się obawiała. Przystanęła więc za drzewem i obserwowała jak zielonowłosa nimfa przysiadła na szyszce i ćwiczy wymachy patykiem.W końcu wzięła głęboki oddech, wyjrzała zza pnia.
- Cześć - pisnęła. - Jestem Grzybieńka i jestem nimfą wodną. Czy Ty też jesteś nimfą?
Zawstydzona zaszurała nóżkami po igliwiu. Zielonowłosa uniosła głowę, spojrzała na Grzybieńkę i uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Och, tak dawno nie spotkałam żadnej nimfy, jak się cieszę! - podskoczyła wesoło, wzięła Grzybieńkę za ręce i odtańczyła z nią radosny taniec wokół pnia.
- Ja jestem Olszynka - powiedziała w końcu zdyszana. - Mieszkam w tym lesie i opiekuję się nim. A Ty gdzie mieszkasz? - zapytała.
Tak zaczęła się przyjaźń Grzybieńki z Olszynką. Mimo, że obie nimfy miały różne charaktery, od razu bardzo się polubiły. Grzybieńka opowiedziała o swojej Rzece, a Olszynka o swoim Lesie. Bawiły się cały dzień, biegając wokół drzew. Mogły też rozmawiać ze sobą do woli.


Olszynka pokazała Grzybieńce pozostałości po grzybach z tamtego roku. Mała nimfa po raz pierwszy widziała coś takiego. Była zadziwiona.


Dzień szybko minął i Grzybieńka musiała wracać do swojej Rzeki. Obiecały sobie z Olszynką, że będą często się odwiedzać i tak też robią do tej pory. Teraz Grzybieńka nie czuje się już inna od wszystkich stworzeń, a Olszynka ma komu opowiadać o tym jak wygląda życie nimf. Grzybieńka wiele nauczyła się od przyjaciółki i teraz obie są szczęśliwe.

szydełkowe nimfy

KONIEC

W rolach głównych wystąpili:
Nimfa wodna Grzybieńka,

      A na koniec zdjęcia Grzybieńki dookoła. Jest troszeczkę niższa od Olszynki. Ma 13 cm. Sukienkę z wody, która w magiczny sposób utrzymuje się na jej ciele. Nimfy potrafią takie rzeczy :).