Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pomysły Łukasza. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pomysły Łukasza. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 28 lutego 2017

Czapka na szydełku i lampka wersja pierwsza

Hej ho! Czapkę o takim wzorze już kiedyś robiłam tutaj i potem tutaj. Ta jest dla znajomego, chociaż ten czerwony kolor może być mylący :D. Na mojej głowie, bo jak się okazuje mamy podobną wielkość. Tym razem właśnie z tego czerwonego zrobiłam to coś co się wywija, jakkolwiek to nazwać.

szydełkowa czapka

Tutaj z kolei lampka Łukasza, w wersji pierwszej. Lampka recyklingowa z karafki, zbitej szyby, części karnisza i lampek choinkowych. Na skutek awarii światełek powstała wersja druga, którą też któregoś dnia pokażę. Wtedy będą zdjęcia jak świeci, a na razie jest o taka.

lampka recykling

środa, 4 stycznia 2017

Tygrysia zakładka do książki

Od razu mówię, że twórczość całkowicie nie moja. Stwierdziłam, że muszę na blogu dodać nową etykietkę, bo oprócz rzeczy robionych przeze mnie i mamę, teraz to już któreś dzieło Łukasza, mego chłopa :P.
Zakładka jest wyhaftowana haftem krzyżykowym. Po jednej stronie ma białego, groźnie spoglądającego tygrysa...

bialy tygrys haft

... a po drugiej literami alfabetu gotyckiego, napis Pysia (czyli ja :D)

alfabet gotycki haft

Tak więc kolejna po obłoczkowej zakładce niepapierowa, która będzie wspomagała, a właściwie już wspomaga moje czytelnictwo.
Do tego wymyśliłam sobie postanowienie noworoczne, chociaż zazwyczaj tego nie robię - więcej przeczytanych książek. Co prawda nie liczy się ilość, tylko jakość, ale mam poczucie, że za mało w ostatnim roku czytałam i brak mi tego, dlatego trzeba to naprawić. Przystępuję do dzieła z nową zakładką!

niedziela, 18 września 2016

Nietypowa półeczka przy łóżku

Hej ho! Tak się składa, że znowu przytaszczam na bloga coś nieszydełkowego i nie mojego, ale z posiadania czego jestem szczęśliwa, bo w końcu mam gdzie kłaść książki i telefon do ładowania. Wstyd się przyznać, ale ostatnio sporo czasu za taką ekhm półeczkę służyło mi pudełko po butach. Łukasz się zlitował i wyciągnął z piwnicy deski, które już kiedyś odłożyłam sobie, że może się przydadzą. To były takie deseczki zabezpieczające chyba kuchenkę, albo coś w tym stylu. Zbił z nich półkę i zawiesił mi pod samym nosem, czyli w miejscu idealnym. Muszę przyznać, że to dla mnie o wiele wygodniejsze wyjście, niż takie małe półki, które przeważnie stawia się przy łóżku.




Dodatkowe udogodnienie to fakt, że półka posiada otworki! :) Dzięki temu wszystkie kable, ten od lampki i kable od ładowarek nie spadają mi gdzieś na podłogę tylko grzecznie sobie zwisają.


poniedziałek, 5 września 2016

Latarnia morska na ścianie

Hej ho! Dawno nie wstawiałam niczego na bloga i nie będę blablała, że teraz to już na pewno będę pisała regularnie, bo to bez sensu. W końcu nikt chyba z toporem nade mną nie stoi i nie każe mi koniecznie czegoś tutaj wstawiać na bieżąco. Chciałabym jednak wracać tutaj trochę częściej, bo jakoś źle mi bez Szydełkowej Planety. Nie wiem w ogóle czy ktoś jeszcze tutaj zagląda, ale jeśli tak to cieszę się przeogromnie.
Dzisiaj będzie nieszydełkowo, bo pochwalę się kolejnym tworem ściennym - latarnią morską. W tym i ja miałam swój udział, bo machałam trochę ołówkiem po ścianie :). Większość jednak to robota Łukasza. Miał jej trochę, bo latarnia naprawdę świeci. Jest na korytarzu, gdzie był stary średnio wyglądający żyrandol. Włącznik światła znajduje się na innym korytarzu, więc zaświecanie nie było zbyt wygodne. Stary żyrandol został, więc usunięty z sufitu, kabel przeprowadzony na ścianę, a na niej umocowana nowa lampa od razu ze sznureczkiem do pociągania. Dookoła powstała latarnia morska i gotowe :).
A wygląda ona tak jak poniżej.

latarnia morska na scianie

A tutaj świeci!


W ogóle cały korytarz był robiony trochę na opak, bo zamiast najpierw malować go, a potem dopiero walnąć latarnię to najpierw powstała ona, a dopiero potem malowaliśmy ściany na korytarzu, ale jak się okazuje nie było to takie tragiczne w tworzeniu. Z ostatecznego efektu jestem bardzo zadowolona i teraz w ciemnym do tej pory korytarzu, jest dużo jaśniej i dużo przyjemnej.

poniedziałek, 14 marca 2016

Serwetki i kot na ścianie

      Jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości to szydełkuję, tylko że większe coś, a włóczka czarna i przy sztucznym świetle słabo widzę w co tam mam kujnąć tym szydełkiem. Zmierzam jednak pooowoooooli do celu. Chyba jednak w między czasie zrobię inne mniejsze coś, bo takim tempem to do wakacji się nic mojego nie pojawi na blogu. Za to wstawiam serwetki mamy. Nazbierało się parę, więc oto są tadam! Takie już trochę pod kątem Wielkanocy robione.

serwetka na szydelku


szydelkowa serwetka


szydełkowa serweta


szydelkowe serwetki


serwetki


      A na koniec wepchnę jeszcze kota na ścianie. Rzecz jasna nie zrobiłam krzywdy Filusi i jej nigdzie nie wmurowałam. Kot jest stworzony całkowicie z farby i siedzi sobie prawie grzecznie na gałęzi. Prawie, bo obserwuje ptaszka, ale mam nadzieję, że na niego nie zapoluje.
        Myślałam sobie, że fajnie mieć coś na ścianie, ale nigdy nie miałam odwagi sobie czegoś namalować. Teraz nadarzyła się okazja, żeby zrobił to ktoś inny i tak o to chwalę się bezczelnie nie moim dziełem :P.

kot na gałęzi