Pewien mały kurczaczek, który niedawno wykluł się z jajka marzył o tym żeby zobaczyć "świat". Wszystkie stworzenia żyjące na Biurku opowiadały mu, że świat jest ogromny i niewielu śmiałków decyduje się na pełną niebezpieczeństw wyprawę. Kurczaczek jednak nic sobie z tego nie robił i pewnego dnia, ku przerażeniu Kokoliny i Piptiliniusza, wyruszył przed siebie raźnym krokiem (na tyle, na ile pozwalały mu na to jego cienkie nóżki). W takt piptającej piosenki machał skrzydełkami. Czasem nawet podskakiwał.
Mijał kwitnące wiosennie drzewa, ich piękny zapach roznosił się po całej okolicy. Kurczaczek nie mógł wyjść z podziwu, że coś takiego istnieje na świecie.
W pewnym momencie na głowie kurczaczka przysiadł wielki niebieski motyl.
- Gdzie wędrujesz mały kurczaczku? - zapytał.
- Chcę zobaczyć świat. - odrzekł ten cienkim głosikiem.
Motyl zamyślił się na chwilę, a potem powiedział.
- Cały świat najlepiej zobaczysz z wysokiej góry, zwanej Fotelem. Wyprawa na nią jest jednak bardzo niebezpieczna. Takie małe kurczaczki jak Ty nie zapuszczają się w tamte strony.
Kurczaczek aż podskoczył na te słowa i klasnął w skrzydełka.
- Ach jak cudownie! Dziękuję Ci motylku. Jestem dzielnym kurczaczkiem i nie straszne są mi niebezpieczeństwa. Pójdę na górę Fotel i zobaczę jak wygląda świat.
Motyl pokręcił głową z rezygnacją, ale w końcu odrzekł.
- Jeśli tak postanowiłeś, nie będę odwodził Cię od tego pomysłu. Chcę Cię jednak ostrzec. Fotela pilnuje wielki dwunożny potwór. Wystrzegaj się go. Mawiają, że pożera wszystkie stworzenia, które uda mu się złapać. Tak czy inaczej, powodzenia mały kurczaczku, wracaj do nas jak najszybciej cały i zdrów.
To mówiąc, motyl odfrunął. Kurczaczek nieco wystraszył się opowieści o dwunożnym potworze, ale nucąc kolejną piosenkę, szybko zapomniał o strachu.
Kiedy tak wędrował napotkał piękną łąkę. Rosła na niej trawa białego koloru, a wszystkie kwiaty były ogromne i miały barwę niebieską. Kurczaczek z wrażenia aż przysiadł.
- Ach, jakże pięknie jest na świecie. - westchnął. - Wszyscy boją się wyjść z Biurka i nawet nie wiedzą, co tracą. Znają świat tylko z opowieści i nie mają odwagi przekonać się sami, jak tu naprawdę jest.
Tak myślał sobie mały mądry kurczaczek. Nie odpoczywał jednak zbyt długo. Wiedział, że czeka go wyprawa na górę, która majaczyła w oddali.
Szedł i szedł przez wiele dni, aż w końcu stanął u podnóża góry. Przeraziło się pisklątko, bo i jak tu wejść na coś tak wielkiego i tak stromego.
Za każdym razem kiedy próbował wejść na górę, jego nóżki ślizgały się po skałach i musiał wracać na dół. Nie dawał jednak za wygraną i wciąż zaczynał mozolną wspinaczką od nowa.
Trwało to bardzo długo, aż w końcu zmęczony kurczaczek musiał usiąść i odpocząć. Gdy tak siedział, wydarzyło się coś zupełnie niespodziewanego. Z oddali zaczęła wyłaniać się sylwetka najprawdziwszego potwora! Powoli kroczył on w stronę kurczaczka.
- Och nie! - zapiptało maleństwo - Co teraz ze mną będzie. Motyl miał jednak rację, potwór naprawdę istnieje.
Kurczaczek nie miał już jednak sił na to aby uciekać, ani nawet gdzieś się schować. Zresztą pośród fotelowych skał trudno było znaleźć dobrą kryjówkę. Z obawą w małym włóczkowym serduszku, czekał więc na to co się wydarzy. Potwór zaś powoli człapał w jego stronę.
Kiedy już doczłapał pochylił się nad kurczaczkiem i rzekł.
- Ach kurczaczku, co tu robisz?
Kurczaczek zdumiał się. - Z-znasz m-mnie potworze? - wyjąkał.
- Oczywiście, że Cię znam - powiedział wesoło potwór. - I wcale nie jestem żadnym potworem. Nazywam się Tysia i to ja pilnuję, żebyście mogli bezpiecznie żyć na Biurku.
- Naprawdę? - spytał niepewnie kurczaczek. - Ale przecież motyl opowiadał o Tobie straszne rzeczy.
- Naprawdę. Nie musisz się mnie bać. To co mówił motyl nie jest prawdą. Stworzenia na Biurku boją się tylko tego co nieznane. Wymyślają więc o mnie jakieś niestworzone historie, zamiast skonfrontować swój lęk. Nie raz chciałam się z nimi pobawić i porozmawiać, ale niestety gdy widziały mnie w oddali, zawsze uciekały.
Kurczaczka zasmuciły te słowa, bo potwór-Tysia wydała mu się całkiem miła.
- Może jak wrócę powiem wszystkim, że spotkałem się z Tobą i nie zjadłaś mnie i wtedy przestaną się Ciebie bać? - zaproponował.
- To byłoby wspaniale! - wykrzyknęła Tysia. - Czy jest coś co mogę za to dla Ciebie zrobić? - zapytała.
Kurczaczek zaszurał nóżką i ze spuszczonymi oczami rzekł.
- Bardzo chciałbym dostać się na górę Fotel, aby móc z jej szczytu zobaczyć świat.
Tysia tylko się uśmiechnęła i wyciągnęła otwartą dłoń w stronę kurczaczka. Mały trochę jeszcze się bał, ale wkroczył na tak przygotowany podest i ani się obejrzał, a ręka uniosła się do góry, a on ujrzał cały świat!
Tysia posadziła kurczaczka na szczycie góry i trochę się odsunęła. Jego oczom ukazał się niesamowity widok. Łąki dywanowe, jeziora podłogowe, góry meblowe, to wszystko roztaczało się przed nim. Chmury firanek płynęły leniwie po niebie. Kurczaczek zaś wszystko to obserwował z zapartym tchem.
Co było potem? Kurczaczek pogawędził jeszcze z Tysią, a potem zaprowadziła go z powrotem na Biurko. Tam z kolei opowiedział wszystkim o tym, że żaden potwór nie istnieje, a wszyscy bali się tylko swojego wyobrażenia o nim. Stworzenia odetchnęły z ulgą i od tej pory zaprzyjaźniły się z Tysią.
Kurczaczek udowodnił, że dzięki determinacji można wiele zdziałać, a nasze lęki są często tylko w naszych głowach. Warto brać przykład z kurczaczka :).
KONIEC