Hej ho! Można powiedzieć, że mamy wiosnę (albo wyjątkowo przyjazne przedwiośnie). To dobry moment na poćwiczenie czegoś nowego, w dodatku z trochę takim wiosennym motywem.
Przyznaję, że moje pierwsze takie tyci spotkanie z haftem krzyżykowym bardzo dawno temu się odbyło. Nic z tego niezwykłego nie wynikło, bo chyba porwałam się na głęboką wodę, a nie wiedziałam o tym w zasadzie nic, oprócz tego, że nitkę trzeba dać na krzyż. Z racji tego, że Łukasz wyszywać potrafi, przyszło nam do głowy, czemu by z tego nie skorzystać i nie nauczyć też mnie.
Moje wnioski są takie. Po pierwsze, to świetna rozrywka i dobry uspokajacz. Po drugie, można się tego szybko nauczyć i potem już szlifować swoje umiejętności. Po trzecie, to uzależnia!
To co chcemy stworzyć, ogranicza jedynie nasza wyobraźnia. Ja ostrzegam, zrobiłam naprawdę prościznę. Myślę, że ostatecznie powstanie z tego dwustronna zakładka do książki, bo to zawsze mi się przydaje. Jeszcze tylko myślę o wzorku na drugą stronę.
Przy okazji chciałam pokazać coś jeszcze. Łukasz jakiś czas temu uszył legowiska dla Filusi i Groszka. To taki totalny recykling. Użył starą bluzę i piankę z głośnika. Użytkownicy zadowoleni, Filusia po prostu zwykle ma taką nadąsaną minkę. Łóżko Groszka wygląda bardzo podobnie tylko jest większe.
Na koniec pozdrawiam wszystkich i dziękuję za odwiedziny!
O Cudownie :) <3
OdpowiedzUsuń