Ciąg dalszy użytkowania wielkiego motka mocno zielonej włóczki. Najpierw wyszydełkowałam z niej choinkę, a potem rękawice dla Łukasza. Są długie takie jak chciał, ze złączeniami między palcami. Przyjemnie mi się robi z tej włóczki, więc pewnie jeszcze różne jej odsłony pojawią się na blogu. Miałam właściwie robić mitenki dla siebie, ale jakoś jak zwykle lepiej mi się robi dla innych osób.
piątek, 6 stycznia 2017
środa, 4 stycznia 2017
Tygrysia zakładka do książki
Od razu mówię, że twórczość całkowicie nie moja. Stwierdziłam, że muszę na blogu dodać nową etykietkę, bo oprócz rzeczy robionych przeze mnie i mamę, teraz to już któreś dzieło Łukasza, mego chłopa :P.
Zakładka jest wyhaftowana haftem krzyżykowym. Po jednej stronie ma białego, groźnie spoglądającego tygrysa...
... a po drugiej literami alfabetu gotyckiego, napis Pysia (czyli ja :D)
Tak więc kolejna po obłoczkowej zakładce niepapierowa, która będzie wspomagała, a właściwie już wspomaga moje czytelnictwo.
Do tego wymyśliłam sobie postanowienie noworoczne, chociaż zazwyczaj tego nie robię - więcej przeczytanych książek. Co prawda nie liczy się ilość, tylko jakość, ale mam poczucie, że za mało w ostatnim roku czytałam i brak mi tego, dlatego trzeba to naprawić. Przystępuję do dzieła z nową zakładką!
Zakładka jest wyhaftowana haftem krzyżykowym. Po jednej stronie ma białego, groźnie spoglądającego tygrysa...
... a po drugiej literami alfabetu gotyckiego, napis Pysia (czyli ja :D)
Tak więc kolejna po obłoczkowej zakładce niepapierowa, która będzie wspomagała, a właściwie już wspomaga moje czytelnictwo.
Do tego wymyśliłam sobie postanowienie noworoczne, chociaż zazwyczaj tego nie robię - więcej przeczytanych książek. Co prawda nie liczy się ilość, tylko jakość, ale mam poczucie, że za mało w ostatnim roku czytałam i brak mi tego, dlatego trzeba to naprawić. Przystępuję do dzieła z nową zakładką!
poniedziałek, 2 stycznia 2017
Choinka, szalik i bałwanki czyli zimoooowo
Witam wszystkich włóczkowych i nie tylko, przybyszów w roku 2017 na Szydełkowej Planecie. Mam nadzieję, że ten rok będzie dla Was udany i bardzo bardzo twórczy :). Mój miał się tym razem zacząć świetnie, ale coś to nie wychodzi. Nie poddam się temu i przynajmniej tutaj niech będzie optymistycznie.
Dzisiaj trochę taki powrót do Świąt. Po pierwsze choinka. Wersja recyklingowa :). Na szydełku rzecz jasna. Zastraszającej wysokości 25 cm, drzewiosko, że hoho.
Wykonana ze wzoru krokodyla łuska, ale robionej w pojedynczy dłuuugi pasek, który został nawinięty na stelaż ze szpulek, dwóch tekturowych i jednej plastikowej, z umocowanymi klejem na gorąco światełkami. Na wierzch poszło kilka koralików z łańcucha choinkowego.
Świeci!
Po drugie szalik. Robiony prezentowo-zamówieniowo. Długość 150 cm. Włóczka, która na początku zszarpała mi nerwy :D. Cekiny pozaczepiane na cienkiej nitce, wplecionej między grubsze, nie chciały współpracować, ale w końcu się udało!
A obok, z czego dopiero teraz sobie zdałam sprawę, czerwono-złota serwetka mamy!
Na koniec bałwanki lepione z niespodziewanej ilości świątecznego śniegu (nie ma to jak śnieg na Roztoczu), w wersji trochę mniej bałwankowej. Pierwszy gruby kocur, który obżarł się na święta, a drugi to taki cuś, który powstał z początkowo standardowego bałwanka.
Chwilowo to tyle, ale... jeszcze tu wrócę (diabelski śmiech).
Subskrybuj:
Posty (Atom)