Dzisiaj mimo jesieni będzie trochę wiosennie a to za sprawą motylków, które zostały mi jeszcze do wstawienia. Zrobiła je rzecz jasna mama, nie ja ;). Te cienkie nici i mniejsze rozmiary szydełek jakoś mnie na razie przerażają. Wolę pozostać póki co przy grubszych włóczkach. Te motylki to takie drobne rzeczy. Można ich używać jako mini serwetek do dekoracji albo nawet podkładek pod kubki. Docelowo były robione na dekorację do przedszkola, a teraz wesoło fruwają po domu. Jak widać są różnokolorowe i radosne :).
A do tego wrzucam jeszcze zdjęcie listków. Robione z ciemnozielonych nici, które na zdjęciu wychodziły jakoś jeszcze ciut ciemniej. Hm ale myślę, że mniej więcej widać.
Śliczne są! :) Motylki dobre na każdą porę roku! :P
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu mamy :). No tak, a na dodatek takim nie straszne są mrozy i przeżyją całą zimę ;p
UsuńPiękne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTakie ładne rzeczy z Mamą robicie, a mnie szydełko nie lubi - próbowałam, to wiem.
OdpowiedzUsuńMama mówi, że też na początku różnie jej szło na szydełku. Rzucała i znowu do niego wracała. Tak więc czasem warto mimo wszystko próbować :). Chociaż z drugiej strony, mnie nie lubią druty, więc wiem, że jak coś nie idzie zbytnio, to znacznie przyjemniej zająć się tym co się lepiej potrafi :).
UsuńPiękne kolorowe motylki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję kolorowo :)
UsuńI powiesić motylki ! Na oknie, coby promienie słońca łapały :)
OdpowiedzUsuńO tak, wtedy już całkiem wiosennie by było, zamiast jesiennie :D.
UsuńPiękne motylki ;)
OdpowiedzUsuńSuper te liście kasztanowca, do tej pory nigdzie się z nimi nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję w imieniu mamy. A tak właściwie to nigdy nie zastanawiałam się czego to są liście. faktycznie trochę może i kasztanowca :D.
Usuń