Zanim zacznę wstawiać nowe rzeczy, których się trochę nazbierało, wracam do szalika, który robiłam jeszcze w tamtym roku dla mamy. Zima minęła, a ja chociaż miałam zdjęcia to jakoś zapomniałam, że się tu nie pojawił. Potem przyszła wiosna i lato, no i wolałam poczekać przynajmniej do jesieni. Tylko, że wtedy znowu zesklerociłam w efekcie czego wyszło chyba dobrze, bo oto grudniowy szalik :).
Nie pamiętam już dokładnie jaka włóczka, kolor taki szarobeżowy, szydełko zapewne 4,0.
A tutaj taki cuś, którego też robiłam parę miesięcy temu. Nazywa się Waxsio (czytać Waksio :P). Można dostrzec pewne powiązanie z kotem na ścianie, jeśli się dobrze przyjrzeć.
Nie pamiętam już dokładnie jaka włóczka, kolor taki szarobeżowy, szydełko zapewne 4,0.
A tutaj taki cuś, którego też robiłam parę miesięcy temu. Nazywa się Waxsio (czytać Waksio :P). Można dostrzec pewne powiązanie z kotem na ścianie, jeśli się dobrze przyjrzeć.
Świetny szaliczek, bardzo ładny i na pewno cieplutki :) Waxsio też super :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Super szalik! Bardzo fajny splot!;)
OdpowiedzUsuńSliczny szalik, niestety ja nie umiem takich prac na szydelku za bardzo robic :( pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPiękne warkocze :). Waxsio wygląda na luzaka :)
OdpowiedzUsuńSzalik jest świetny - taki mięsisty. bardzo ładny wzór dla niego wybrałaś. A Waxsio... po prostu rozkłada na kolana. rewelacja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szalik bardzo ładnie wygląda. Mam też nadzieję, że jest ciepły? Jakoś dawno Cię nie widziałam. Pod koniet tego roku planuję opubli9kować kolejny bonus. Zapraszam do odwiedzin.
OdpowiedzUsuń